Jest ciemno, ale staram się nie zwracać na to uwagi, uparcie mrużąc oczy,
by cokolwiek dostrzec. Wprawdzie już tutaj kiedyś byłam i z zamkniętymi oczami
doszłabym do swojego celu, jednak było to tak dawno, że boję się, iż pomylę
drogę. Dlatego też wolę widzieć, gdzie podążam.
Deszcz, który spada z gęstych chmur, utrudnia mi widok. Co chwila klnę pod
nosem, kiedy moje stopy ślizgają się na mokrych liściach, a ja z trudem
utrzymuję równowagę. Torba, którą mam przełożoną przez ramię, boleśnie uderza
mnie o biodro. Raz mocno, innym razem słabo – wcale nie zdziwię się, jak będę
miała siniaki.
Kaptur już dawno pod wpływem biegu zleciał mi z głowy. Nie mam zamiaru go
zakładać z powrotem, gdyż to nie ma sensu, ponieważ sytuacja powtórzyłaby się.
Włosy mam tak mokre, że na pewno mogę wyciskać z nich wodę. Drżącą dłonią
zgarniam z twarzy przylepione do czoła oraz policzków brązowe kosmyki włosów.
Czuję, że mój ciepły pot miesza się z zimnymi, dużymi kroplami deszczu.
Jest mi bardzo zimno. Momentami mam wrażenie, że nogi nie wytrzymają
ciężaru mojego ciała i polecę jak długa w błoto. Dłonie mam suche i spękane.
Rany pieką i zapewne niektóre krwawią, jednak staram się nie zwracać na to
uwagi. Mam ważniejszą rzecz do spełnienia, niż użalanie się nad sobą. Już dawno
zaczęłam szczękać zębami. Żeby nie słyszeć tego dźwięku, zagryzam szczękę.
W pewnym momencie stopą zahaczam o wystający korzeń drzewa i staje się to,
czego chciałam uniknąć. Ląduję na ziemi. Przy okazji boleśnie uderzam kolanem o
jakiś korzeń. Wykrzywiam usta w grymasie. Od razu wydaję z siebie odgłos
syknięcia, ponieważ czuję, jak centralnie na dolnej wardze, po środku, tworzy
się szparka. W ustach czuję nielubiany metaliczny posmak. Warga mi pękła.
Pięścią uderzam w kałużę, która znajduje się nieopodal mnie. Zamykam oczy,
kiedy brudna woda opryskuje moją twarz. Biorę głęboki wdech, by wyładować
złość. Mam ochotę wyżyć się na czymś, choć doskonale wiem, że to nie czas i
miejsce na takie coś.
Wstaję na równe nogi i zaczynam biec. Przez wciąż bolące kolano poruszam się
wolniej. Krzywię się na twarzy, ale nie mam zamiaru zatrzymać się choćby na
chwilę. Straciłam już za dużo czasu, a nie mam, jak go nadrobić, mimo że bardzo
chcę. Muszę jak najszybciej zrobić to, co mam w planach, inaczej umrę. Robię to
wszystko po to, by przeżyć.
Zatrzymuję się dopiero po przebyciu kolejnych trzystu metrów. Jestem już
tak zmęczona, że mam ochotę położyć się i już nie wstawać, póki nie zregeneruję
sił. Mogę to zrobić nawet w tym momencie, ale jestem zbyt zmarznięta. Na dworze
nie ma nawet dziesięciu stopni, a ja mam na sobie tylko getry i przewiewną
bluzkę z kapturem, wykonaną z cienkiego materiału – w sam raz na dość ciepłe
dni. Nie chcę zamarznąć. Nie tutaj!
Powoli i ostrożnie ściągam torbę. Nie czuję palców, dlatego na początku nie
jestem pewna, czy trzymam ją w dłoniach, jednak gdy do moich uszu nie dochodzi
żaden dźwięk zderzenia czegoś ciężkiego z ziemią, czuję się spokojna.
Gołymi rękoma wykopuję blisko drzewa dziurę. W tym momencie po raz pierwszy
cieszę się, że pada deszcz. Dzięki temu ziemia nie jest twarda, co znacznie
ułatwia mi robotę – nie miałam czasu zabrać łopaty, czy czegoś w tym stylu.
Uśmiecham się lekko. Gdy dół jest wystarczająco głęboki, zaprzestaję roboty.
Szybko otrzepuję dłonie z błota, po czym otwieram torbę i wyciągam z niej
niewielkich rozmiarów hermetycznie zamkniętą skrzynkę, wodoszczelną, odporną
na... wszystko. Ostrożnie wkładam ją do wykopanego dołu, po czym z trudem
przełykam ślinę i zrzucam na nią glebę. Zwilżonymi oczami spoglądam, jak chowa
się pod ziemią. Wraz z tym wszystkim czuję, że odbieram jakąś cząstkę siebie.
Niekoniecznie dużą, ale coś tracę.
W głębi serca mam nadzieję, że ona to znajdzie. Wiem, że będzie w tym
miejscu. Innego wyjścia nie ma, ale jakiś cichy głos podpowiada mi, że to się
nie stanie. Staram się go zignorować, powtarzając w myślach, że to jakieś
brednie.
Tylko czy to wszystko ma jakiś sens? Nie jestem do końca pewna, czy
sterowanie jej życiem może odmienić to, co ją czeka...
Starannie uklepuję ziemię, by mieć pewność, że na pewno cała skrzynka
została zakryta. Gdy jestem już tego pewna, wstaję na równe nogi i robię krok w
tył. Spoglądając w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilką była dziura, chucham na
lodowate dłonie. Ciepłe powietrze, wydostające się z moich ust, otula je,
powodując, że na chwilkę pozornie jest ciepło. Zagryzam suchą wargę.
– Przyjdę tu. Na pewno... – mówię nie do końca pewnie, choć staram się być
przekonana co do swych poczynań.
Poprzez uderzające o ziemię krople deszczu, do moich uszu dochodzi
dźwięk przyspieszonego bicia mojego serca, kiedy w oddali słyszę dźwięk
łamiącej się gałęzi. Usiłuję uspokoić oddech, co niestety nie jest łatwym
zadaniem. Kieruję wzrok w stronę, z której doszedł odgłos.
Co czuję? Strach. Już nie przed tym, że wszystko może pójść nie po mojej
myśli, lecz przed tym, że mnie złapią. Nie chcę przechodzić przez to, co
kiedyś. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się...
Niespodziewanie puszczam się pędem w kierunku, z którego przyszłam. Jeśli
ktoś rzeczywiście mnie śledził – oby nie widział, co zrobiłam – na pewno będzie
za mną biegł. Zerkam za siebie. Nie widzę nic prócz czarnych konturów drzew.
Zdaję sobie sprawę z tego, że deszcz właśnie przestał padać. Nie cieszę
się z tej nowiny, ponieważ i tak wyglądam jak zmokła kura i jest mi
niemiłosiernie zimno.
Wpadam na coś twardego. W momencie, kiedy chcę się odsunąć, czyjeś silne
dłonie łapią mnie, uniemożliwiając dalszą ucieczkę. Zaczynam się szarpać i
kopać stojącego przede mną mężczyznę, jednak ten mnie nie puszcza. Mam
wrażenie, że świat jest przeciwko mnie.
– Puszczaj! – krzyczę.
– Cii. – Słyszę tuż przy uchu.
Chcę krzyknąć po raz kolejny, ale nieznajomy zakrywa mi usta. Zaczynam
jeszcze bardziej szamotać się z naiwną nadzieją, że być może uda mi się uciec.
Głupia ja.
Przestaję się wyrywać, żeby dać wrogowi do zrozumienia, że wygrał. Oczami
wyobraźni widzę, jak kąciki jego ust podnoszą się, a mnie ogarnia obrzydzenie.
– Grzeczna dziewczynka – szepcze mi do ucha.
Krzywię się na twarzy, kiedy na policzku czuję jego ciepły oddech.
Przechodzą mnie dreszcze wstrętu.
Zabawa się skończyła.
Podnoszę nogi do góry, a górną część ciała wyginam do tyłu. Z całej siły
kopię mężczyznę w krocze, co oczywiście skutkuje, a on wydaje z siebie okrzyk
bólu. Mimowolnie uśmiecham się pod nosem. Korzystając z tego, że uścisk zelżał,
wyrywam się i już odwracam na pięcie, żeby uciec jak najdalej, kiedy moje ciało
nieruchomieje. Nie jestem w stanie zrobić nawet jednego, najmniejszego ruchu.
Ze złości chcę krzyknąć, jednak tego też nie mogę. Usilnie staram się poruszyć,
ale to wszystko jest na nic...
Przede mną staje młody chłopak – jego zielone tęczówki powodują, że po
plecach przechodzi mnie dreszcz. Nie ten, który mnie złapał. Jest to bardzo
znana mi osoba. Mój przyjaciel. Przyjaciel, który jest z nimi. Nie, nie
zdradził mnie, bo zrobili mu pranie mózgu, ale to i tak boli. Widzę jego twarz,
na której pojawia się wyraz obojętności. To jeszcze bardziej boli i zbiera mi
się na płacz. Mam wrażenie, że ktoś wyrywa mi kawałek serca i nie chce go
oddać. Jeszcze nigdy nie czułam się tak opuszczona.
On mnie nie poznaje.
W gardle pojawia mi się wielka gula. Wargi mi drżą. Usilnie przełykam łzy.
Nie chcę dopuścić do tego, żeby oni je widzieli. Nie dam im tej satysfakcji.
Chcieli mnie zranić? Udało im się. Doskonale wiedzieli, jak to zrobić.
Po moim policzku niestety spływa łza. Chcę ją otrzeć, nim ktoś zobaczy, że
płaczę, ale nie mogę ruszyć dłonią. Przeklinam w myślach. Gdyby chłopak był
sobą i dowiedział się, że przez niego mnie złapali...
– Sądziłaś, że nam uciekniesz? – Słyszę znienawidzony głos.
Wsłuchuję się w ciężkie stąpanie. Chwilę później widzę przed sobą mężczyznę
w podeszłym wieku, który obrzydliwie uśmiecha się. Mam wielką ochotę plunąć mu
prosto w twarz, a jeszcze większą, by go zabić. Za te wszystkie krzywdy, jakie
wyrządził.
– Nie spodziewałaś się nas, prawda? – Zgarnia za ucho moje niesforne
kosmyki włosów, które wydostały się z kucyka, a następnie ociera kolejną łzę z
mojego policzka i uśmiecha się.
Nie, nie spodziewałam.
Właśnie zastanawiam się, jakim cudem znaleźli się tu, gdzie ja. Nie
popełniłam żadnego błędu, także nie byli w stanie pójść za mną... A jeśli...
Nie. Nie, nie, nie, nie! Gdy mnie złapali... Wtedy musieli... Nie. To
niemożliwe!
Gdyby nie to, że jestem unieruchomiona, na mojej twarzy odbiłoby się
zszokowanie, niedowierzanie, a przede wszystkim złość i chęć mordu.
– A teraz sprawisz, że wrócimy – mówi nakazującym tonem.
Już mam się pytać, jak niby mam to zrobić, ale w tym samym momencie upadam
na ziemię, nie mogąc złapać równowagi. Ląduję tuż przy czyichś stopach –
zapewne jego. Przełykam ślinę.
– Pieprz się – mówię, kiedy mam chwilowy przypływ odwagi, którą szybko
tracę...
Czy wszystko jest stracone?
Hejo kochani! :3Witam Was na moim nowym blogu. Wzięło mnie na pisanie kolejnej historii, więc postanowiłam założyć bloga, bo pomysł mi się podoba. Tym razem tematyka jest troszkę inna. Zapraszam Was na science fiction :DPomysł na historię wziął się podczas oglądania jednego z seriali, jednak nie powiem którego, ponieważ wtedy, chyba, wyszedłby jeden z głównych wątków... Kiedyś o tym wspomnę (mam nadzieję, że nie zapomnę).Do napisania! :*
Maggie
Jak na pierwszą próbę pisania w czasie teraźniejszym, nie jest źle :D
OdpowiedzUsuńI... Cóż. Na razie niewiele z tego wiem, mam mnóstwo pytań bez odpowiedzi, dlatego ograniczę się jedynie do zapewnienia, iż czekam na pierwszy rozdział xD Może tam się coś wyjaśni ;)
Czym się zainspirowałaś? O.o Dlaczego nic mi nie przychodzi do głowy? xD
Były dwa błędy (albo trzy?), ale że piszę z telefonu, niestety nie pomogę :3
I science fiction należy do fantastyki, więc... :P Wtopa! xD
Weny życzę! :*
Zaintrygował mnie adres bloga i postanowiłam wejść. :)
OdpowiedzUsuńTeraźniejszość? Ciekawe, ja nigdy się na to porwę :D Jakoś mnie to nie jara i nie potrafię :D Wolę czas przeszły ;) Ale tobie wyszło fajnie.
Seriali mówisz... hmm, no to nie zgadnę, bo jedynie seriale jakie oglądam (nieregularnie) to The Walking Dead i Wayward Pines :D
Zaczyna się ciekawie, ale poczekam do rozdziału pierwszego, żeby bardziej sie wypowiedzieć <3 <3 <3 Weny
Jestem bardzo ciekawa jakim serialem się inspirujesz. :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. I właściwie nie mam pojęcia co więcej napisać. Nie lubię pozostawiać oklepanych komentarzy,a jeszcze dodatkowo nie mam dziś weny na ich pisanie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Pod pierwszy rozdziałem rozpiszę się na pewno bardziej ;)
Życze duuużo weny! Pozdrawiam :)
http://bigxliar.blogspot.com/
Prolog cudny, ten klimat grozy...
OdpowiedzUsuńWzbudza mnóstwo pytań - nie wiem ani kim jest dziewczyna, ani napastnicy - chyba, że czegoś nie zrozumiałam :D
Kim jest ten tajemniczy chłopak?
Pewnie wszelkie wątpliwości rozwiejesz w kolejnych rozdziałach :)
Pozdrawiam :)
ukryci-wiezniowie-iluzji.blogspot.com
Wow, wow i jeszcze raz wow! Już czuję, że będzie to świetne opowiadanie. No i narracja pierwszoosobowa, czyli coś co uwielbiam ;) Początek skojarzył mi się z grą "Life Is Strange", ale wiem, że nie znasz tej gry. Musisz mi wybaczyć, ale ostatnio dużo rzeczy z tym kojarzę. Prolog wyszedł Ci cudowny, nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału, kiedy wyjaśni się kim oni wszyscy są.
OdpowiedzUsuńhttp://hamster-and-life.blogspot.com/
Dotarłam!
OdpowiedzUsuńJak sama wiesz, ja i komentowanie prologów nie idzie nigdy w parze xD
Nie wiem czemu,jakoś nie umiem się rozpisać o prologu.
Twój jest wyjątkowo (jak na prolog) długi. Ciekawie się zaczyna, sam dobór bohaterki.. Cos czuję że pokocham to bardziej Nathana ;)
Weny!
Wow no cześć!
OdpowiedzUsuńSama nie widziałam błędów chyba wszystko będzie dobrze! Zapowiada się ciekawie i faktycznie nie tym razem fantastyka! Trzeba próbować wszystkiego pokolei!
Pozdrawiam i lecę na 1 rozdział. ^^
Hellow!
OdpowiedzUsuńPo takim czasie dopiero daję radę, aby przeczytać rozdziały na tym blogu. Sama rozumiesz - nauka. ;x
Sama nie wiem, co mam sądzić o tym rozdziale. xD Niewiele mi on mówi. Ta dziewczyna może być główną bohaterką, która straciła pamięć, ale równie dobrze może to być inna osoba (bliska dla niej), której chce przypomnieć wszystko.
Ci mężczyźni.... Wyprali mózg jej przyjacielowi i ją na pewno też to spotka. Jeśli ona nie jest główną bohaterką, to osoba, której chce pomóc, dla której zakopała tą skrzynkę, może dać radę ją ocalić. xD
Teraz wracamy? Nasuwają mi się podróże w czasie... A może... To jest główna bohaterka, ale przeczuwając, że stanie jej się coś złego, zakopała dla siebie skrzynkę, aby wszystko sobie przypomnieć? Ale to by były jaja! xD
Błędy:
"U ustach czuję nielubiany metaliczny posmak." - zamiast "u" powinno być "w".
W sumie tylko ten jeden zobaczyłam. Czyli wychodzi na to, że błędów tutaj nie ma w tym rozdziale, poza tym jednym, który wypisałam. :D
Lecę czytać pierwszy rozdział. Może znajdę częściowo odpowiedzi na swoje pytania w nim? xD Na to liczę. :P
Pozdrawiam Lex May
Hmmm, przeczytałam prolog jeszcze raz i dalej podtrzymuję to, co napisałam wcześniej. Oprócz podróży w czasie jeszcze dostrzegam tutaj jakieś tajemnicze moce. Czyżby połączenie klimatów "Loopera" i "Push"? :D
UsuńNie znam "Loopera" i "Push" (ale zaciekawiłaś mnie, więc na pewno obczaję) także się nie wypowiem xD Co do Twojej teorii, to czy okaże się prawdziwa, czy nie, dowiesz się tego w swoim czasie :D
Usuń