W oddali słyszę czyjś głos, ale nie jestem w stanie zrozumieć słów. Przechodzi mi przez myśl, że być może to moja wyobraźnia płata figle i tak naprawdę panuje cisza, jednak do mych uszu dochodzą zdania wypowiedziane w sposób melodyjny i cichy. Usilnie próbuję wsłuchać się w ich znaczenie, lecz moje próby idą na marne. Nie potrafię odczytać znaczenia z pojedynczych słów. Dodatkowo zmęczenie daje o sobie znać, przez co nie mogę na niczym się skupić. Nie mam pojęcia ile trwa stan, w którym obecnie się znajduję. Odnoszę wrażenie, jakbym przez ostatnie dni wykonywała wyczerpujące czynności i najchętniej położyłbym się i znalazła w objęciach Morfeusza na długi czas, dopóki nie zregeneruję sił.
wtorek, 3 sierpnia 2021
sobota, 3 lipca 2021
Rozdział 8
Mrużę oczy z nadzieją, że uda mi się coś dostrzec. Nie mam pojęcia dokąd zmierzamy, jednak w tym momencie jest mi to obojętne. Z tyłu głowy cichy głos szepcze mi, że być może znajdziemy się zaraz w bezpieczniejszym miejscu i powoli zaczynam wierzyć, że tak faktycznie będzie. Pozostanie tutaj dłużej, niż to koniecznie, może nieść za sobą jedynie negatywne skutki. Nie wiadomo kto jest sprawcą zaistniałej sytuacji i jaki ma w tym wszystkim cel. Nikt nie powiedział, że ci ludzie nie mogą być tymi złymi.
czwartek, 3 czerwca 2021
Rozdział 7
Pomieszczenie wypełnia jasność. Mocniej przyciskam plecy do
ściany, jakby to miało spowodować, że nagle wtopię się w nią i nikt nie będzie
w stanie mnie dostrzec. Głośne kroki zlewają się z odgłosem bicia mojego serca.
Pragnę zniknąć. Tak bardzo boję się tego, co może za chwilę się wydarzyć.
Nerwowo rozglądam się wokół, choć doskonale wiem, że nie znajdę żadnej drogi
ucieczki. Mogę jedynie modlić się o to, by nikt mnie nie skrzywdził. Gdy przede
mną zatrzymuje się trójka mężczyzn, nieświadomie wstrzymuję oddech. Serce staje
mi w gardle. Nagle czuję się słaba i wydaje mi się, że nie jestem w stanie
wykonać żadnej czynności, nawet najprostszej. Nie wiem jak długo stoją i
przyglądają mi się, ale odnoszę wrażenie, że trwa to wieczność. Jestem
przestraszona, a jednocześnie zła. Ogarnia mnie wściekłość, bo w chwili obecnej
moje życie zależy tak naprawdę od obcych mi ludzi, a ja nawet nie wiem, co mnie
czeka.
poniedziałek, 3 maja 2021
Rozdział 6
Słyszę
jakieś głosy, jednak mam problem z tym, by je zrozumieć. Wciąż skupiam się, by
otworzyć oczy, jednak promienie słońca utrudniają mi to. Po chwili nie muszę z
tym walczyć, ponieważ ktoś zakłada mi coś na oczy. Widocznie tej osobie bardzo
zależy na tym, bym nie miała żadnego pojęcia o okolicy, w której się znajduję. Czuję,
jak ktoś łapie mnie pod pachami, a następnie podnosi. Wszystko mnie boli.
Chciałabym poprosić, by ta osoba była delikatniejsza, jednak mam zaklejone
usta. Ten ktoś przerzuca mnie sobie przez ramię. Traktuje mnie przy tym tak,
jakbym była jakąś szmacianą lalką, z którą może zrobić co tylko zechce.
Wypuszczam gwałtownie powietrze, gdy ramię mężczyzny boleśnie wbija się w mój
brzuch. Nie mam nawet siły, by w jakiś sposób sprzeciwić się.
sobota, 3 kwietnia 2021
Rozdział 5
Zapada
ciemność. Nie jestem nawet w stanie zobaczyć dłoni, którą mam przy twarzy.
Delikatnie kładę rękę na drzwiach szafy, by lekko je uchylić. Chcę mieć choć
minimalny podgląd na to, co będzie miało miejsce na zewnątrz. Muszę obserwować,
co się dzieje, inaczej zwariuję. Delikatnie pcham drzwi, by zrobić małą
szparkę, przez którą będę w stanie cokolwiek zobaczyć. Krzywię się, gdy skrzypią.
Oczami wyobraźni widzę piorunujący wzrok pani Emmy, spoglądający w moją stronę.
Gdy do mych uszu dochodzi dźwięk ciężkich kroków, momentalnie nieruchomieję. Boję
się nawet oddychać, bo odnoszę wrażenie, że będzie mnie słychać i moja obecność
zostanie zdradzona. Chcę cofnąć się w obawie, że ktoś nagle podejdzie i otworzy
szafę, jednak dochodzę do wniosku, że lepiej będzie, gdy poprzestanę na staniu
w miejscu. Nie mam pewności, czy mebel, w którym się znajduję, nie wyda podejrzanych dźwięków. W takim przypadku na pewno zwróciłabym na siebie
uwagę, a raczej nie o to chodziło pani Emmie, gdy mnie tu ukryła.
środa, 3 marca 2021
Rozdział 4
Czuję
przyjemne ciepło na twarzy. Początkowo nie przeszkadza mi ono, jednak po pewnym
czasie zaczyna doskwierać. Odnoszę wrażenie, że pali mi twarz, więc przewracam
się na brzuch. Otwieram zaspane oczy, a następnie przecieram je. Nie mam
pojęcia jak długo spałam, jednak czuję się wypoczęta. Mrugam kilkukrotnie
oczami. Zgarniam z czoła niesforne włosy i rozglądam się dookoła z myślą, że
zobaczę staruszkę. Nie mogę jej jednak znaleźć. Nasłuchuję, czy aby na pewno
nie krząta się gdzieś po domu, ale nic nie wskazuje na jej obecność.
środa, 3 lutego 2021
Rozdział 3
Chwytam za dłoń staruszki. Okazuje się być tak ciepła, jak się wcześniej spodziewałam. Ponadto jest bardzo delikatna. Po starszej osobie chyba powinno się snuć przekonanie, że ręka będzie należała raczej do szorstkich i nieprzyjemnych w dotyku, więc jestem pozytywnie zaskoczona. Z pomocą kobiety udaje mi się wstać. Czuję się trochę nieswojo, że to właśnie ona pomaga mi się podnieść. Role powinny być odwrócone. Cieszę się, że najwidoczniej nie jestem zbyt ciężka, skoro kobieta bez problemu ciągnie mnie w swoją stronę. Uśmiecham się do niej niepewnie, nawet nie mając pewności, czy widzi ten gest.
niedziela, 3 stycznia 2021
Rozdział 2
Oniemiała przyglądam się na pozór zwykłemu, aczkolwiek dla mnie pięknemu
widokowi. Ścieżka przede mną idzie wzdłuż rzeki, na której wybudowany jest
drewniany most. Dalej prowadzi do miasteczka, którego wielkość na oko jest mi
ciężko określić. Na obrzeżach znajdują się pojedyncze budynki jednorodzinne, a
im głębiej, tym jest ich coraz więcej. Powoli zachodzące słońce dodaje uroku
miejscu. Jego promienie nadają piękny, pomarańczowy odcień krajobrazowi, a
korony drzew wydają się dzięki temu jeszcze bardziej czerwone. Zdawać się może,
że jedynie dachy domów pozostają w naturalnym, ciemnym odcieniu, bo ściany są
jasne, przez co również przybierają kolor zbliżony do rdzawego. Chmury
znajdujące się nad miasteczkiem idealnie kontrastują z nim. Jest to
mieszanka żółci i pomarańczu, gdzieniegdzie z odcieniem pięknego różu i
czerwieni. Idealnie zlewają się, nie pozostawiając między sobą żadnych
widocznych krawędzi. Słońce w tym wszystkim przybiera kolor niemalże bieli.
Wyróżniająca się biała kula dodaje temu wszystkiemu uroku.
czwartek, 3 grudnia 2020
Rozdział 1
Zaciskam mocno powieki. Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Boję się
otworzyć oczy, tak bardzo boję się. Mam pustkę w głowie. Nie wiem dlaczego.
Myśl, że nie jestem w stanie nic sobie przypomnieć, przeraża mnie. Serce bije
mi jak oszalałe. Próbuję wsłuchać się w ten dźwięk. W ten sposób mam nadzieję,
że ukoję nerwy. Ale to nie pomaga. Robi mi się słabo i chyba zaraz upadnę.
Zaraz… ja chyba siedzę na ziemi. Głośno wypuszczam powietrze. Zaczynam się
trząść. Czy to normalna reakcja mojego organizmu na zdenerwowanie? Nie
pamiętam…
wtorek, 30 sierpnia 2016
Prolog
Jest ciemno, ale staram się nie zwracać na to uwagi, uparcie mrużąc oczy,
by cokolwiek dostrzec. Wprawdzie już tutaj kiedyś byłam i z zamkniętymi oczami
doszłabym do swojego celu, jednak było to tak dawno, że boję się, iż pomylę
drogę. Dlatego też wolę widzieć, gdzie podążam.
Deszcz, który spada z gęstych chmur, utrudnia mi widok. Co chwila klnę pod
nosem, kiedy moje stopy ślizgają się na mokrych liściach, a ja z trudem
utrzymuję równowagę. Torba, którą mam przełożoną przez ramię, boleśnie uderza
mnie o biodro. Raz mocno, innym razem słabo – wcale nie zdziwię się, jak będę
miała siniaki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)