wtorek, 3 sierpnia 2021

Rozdział 9

 Hejka, rozdział opublikowany w takiej formie, ponieważ nie chciałam się spóźnić z publikacją. W najbliższym czasie poprawię akapity i odstępy pomiędzy nimi, mam nadzieję że to nie razi bardzo w oczy i że nie będzie to przeszkadzało w czytaniu. Pozdrawiam!



W oddali słyszę czyjś głos, ale nie jestem w stanie zrozumieć słów. Przechodzi mi przez myśl, że być może to moja wyobraźnia płata figle i tak naprawdę panuje cisza, jednak do mych uszu dochodzą zdania wypowiedziane w sposób melodyjny i cichy. Usilnie próbuję wsłuchać się w ich znaczenie, lecz moje próby idą na marne. Nie potrafię odczytać znaczenia z pojedynczych słów. Dodatkowo zmęczenie daje o sobie znać, przez co nie mogę na niczym się skupić. Nie mam pojęcia ile trwa stan, w którym obecnie się znajduję. Odnoszę wrażenie, jakbym przez ostatnie dni wykonywała wyczerpujące czynności i najchętniej położyłabym się i znalazła w objęciach Morfeusza na długi czas, dopóki nie zregeneruję sił. 

Chciałabym się poruszyć, bo dochodzę do wniosku, że pozycja, w której jestem, strasznie mi doskwiera. Nie mam siły by wykonać jakikolwiek ruch, co jest irytujące. Nim decyduję o poddaniu, jeszcze raz ponawiam czynność, lecz z marnym skutkiem. Chyba pozostaje mi czekać, dopóki nie zregeneruję sił. Rozmyślając nad swoim stanem przypomina mi się sytuacja, która miała miejsce zanim straciłam przytomność. Nieznajomy coś mi wstrzyknął. A jeżeli to właśnie przez to nie jestem w stanie normalnie funkcjonować? Jak długo ma jeszcze trwać mój stan i czy w ogóle będę mogła jeszcze się obudzić? Perspektywa pozostania w takiej sytuacji wywołuje u mnie negatywne uczucia i na siłę próbuję wcisnąć sobie informację, że to jest chwilowe i za jakiś czas wszystko wróci do normy. Tak bardzo chciałabym w to wierzyć...

Niepokoi mnie niewiedza na temat tego, co się dzieje i gdzie przebywam. Nie wiem nawet czy powinnam obawiać się tego, że coś może mi grozić. W chwili obecnej nic nie zapowiada tego, że miałoby się wydarzyć coś złego. Z drugiej strony może to być jedynie cisza przed burzą. Przebywając w towarzystwie pani Emmy też myślałam, że wszystko jest dobrze. Tymczasem w jednej chwili wszystko się zmieniło. Czy tym razem będzie tak samo?

Przez wyczerpanie szybko ogarnia mnie senność. Nie ukrywam, że chciałabym mieć świadomość tego, co dzieje się wokół, jednak w tej chwili raczej ważniejsze jest zregenerowanie sił. Nie wiadomo, co się stanie, gdy po raz kolejny wybudzę się ze snu. Muszę być przygotowana na najgorsze w tym niepewnym i nieznajomym dla mnie świecie. Zaczynam tracić nadzieję na to, że poznam osobę, która będzie chciała wytłumaczyć mi, o co w tym wszystkim chodzi. Chyba sama będę musiała poznać prawdę, choć zapewne będzie to trudne i nie sądzę, że bez narażenia się uda mi się o wszystkim dowiedzieć. Teraz już wiem, że sprawa dotyczy mnie i źli ludzie z jakiś powodów chcą mnie do czegoś wykorzystać. Muszę być ostrożna i nie mogę nikomu ufać. Tak jak ostrzegła mnie pani Emma i nieznajoma postać, powinnam unikać ludzi. Tylko czy bez nich będę miała jakiekolwiek szanse, by poznać prawdę? 

Rozmyślania postanawiam pozostawić na inny moment, ponieważ coraz bardziej odczuwam senność. Przed oczami robi mi się ciemno, choć jeszcze przed chwilą było jaśniej, co oznacza, że najprawdopodobniej znajduję się w oświetlonym pomieszczeniu. Pozwalam, by Morfeusz zabrał mnie w swoje ramiona. Momentalnie wszystkie odgłosy, dochodzące z zewnątrz, zaczynają powoli cichnąć.


***


Strasznie padało. Ledwo widziałam na oczy, a ciemność wcale nie pomagała. Ziemia zrobiła się na tyle miękka, że moje stopy się w niej topiły. Biegłam ile sił w nogach, ale odnosiłam wrażenie, że to nadal za wolno. Zmuszałam ciało do tego, by biegło jeszcze szybciej, ale nie widziałam żadnych efektów, a sił ubywało mi coraz więcej. W momencie, gdy w końcu odważyłam się i zebrałam w sobie siłę, by uciec, pragnęłam jak najszybciej znaleźć się z dala od tego okropnego miejsca. Nie mogłam już dłużej tam przebywać. Nie przez to, co mi robili. Nie miałam już na to energii.

W pewnym momencie czyjeś silne ręce złapały mnie, a następnie ciężkie ciało przygniotło do ziemi. Stęknęłam z bólu, który przeszył mnie od głowy po sam dół. Odchyliłam całą ubłoconą twarz, by móc złapać chłodne powietrze. Już po chwili zimne krople deszczu obmyły moje oblicze. Chciałam coś powiedzieć, ale w ustach miałam pełno mokrego piasku i jedynie wypowiedziałam jakieś niezrozumiałe słowa. Naprawdę w głębi serca wierzyłam, że uda mi się uciec. Dlaczego zawsze wszystko idzie nie po mojej myśli?

Niespodziewanie poczułam silny ból na policzku. Mimowolnie dałam upust łzom. Uderzenie było tak mocne, że nie mogłam powstrzymać się od płaczu i mój szloch rozniósł się po dworze.

– Ty durna dziewucho! – krzyknął mężczyzna.

Zamknęłam oczy, a następnie rękoma zakryłam twarz, w obawie, że za chwilę znów mi się oberwie. Zdarzało się to często, gdy ktoś nie był posłuszny, a ja zawsze unikałam takich sytuacji. Bałam się.

Nieznajomy podniósł mnie z ziemi i zaczął ciągnąć za sobą jak jakąś szmacianą lalkę. Wracaliśmy do tego strasznego miejscach, do mojej obskurnej celi. W tamtym momencie nogi miałam jak z waty. Karali tych, którzy odważyli się uciec.


***


Przerażona budzę się. Strasznie głośno i szybko oddycham. Zgarniam z czoła mokre od potu włosy, a następnie chowam twarz w dłoniach. Próbuję uspokoić się, jednak nadal przed oczami mam te przerażające sceny ze snu. Dopiero teraz zauważam, że cała się trzęsę, pomimo tego, że w pomieszczeniu jest wysoka temperatura. Szybko pocieram dłońmi ramiona, jakby to miało mi pomóc podnieść temperaturę ciała.

– To tylko sen – powtarzam bez przekonania. – Pieprzony sen!

Tak bardzo chciałabym wierzyć w te słowa. Sceny były tak realne, że gdy je sobie przypominam, mrozi mi krew w żyłach i chce mi się płakać. Nigdy nie chciałabym przeżyć czegoś takiego i nawet największemu wrogowi tego nie życzę. Jak można przejść przez takie piekło i w dodatku potrafić później funkcjonować? Nie wiem co przytrafiło się mi ze snu, ale doskonale czuję ból, jaki mi wtedy towarzyszył i wcale nie mam tutaj na myśli tylko bólu psychicznego. Tak bardzo wszystko mnie wtedy bolało, a ja nie potrafiłam w żaden sposób ukoić tego odczucia.

Rozglądam się po jasnym pomieszczeniu, które w niczym nie przypomina celi, w jakiej się wcześniej znajdowałam. Wprawdzie nie ma w nim nic prócz najpotrzebniejszych mebli, jakimi jest niewielka szafa, stolik z krzesłem oraz łóżko, na którym siedzę. Wszystko jest w odcieniach bieli i bladego różu, tym samym tworząc miłe i przytulne pomieszczenie, w którym człowiek czuje się bezpieczny. Przy małym oknie, zasłoniętym jasną zasłoną, dostrzegam niewielkich rozmiarów kwiatka, jednak nie potrafię określić jego nazwy. Stwierdzam jedynie, że jest ładny i bardzo podoba mi się jego odcień różu.

Do mych uszu dochodzi dźwięk czyjeś rozmowy. Serce bije mi szybciej, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że głosy znajdują się coraz bliżej mnie. Momentalnie pragnę gdzieś się ukryć, jednak doprowadzam siebie do pionu, ponieważ wiem, że w chwili obecnej jest to na marne. Co najwyżej mogę spróbować wcisnąć się pod łóżko, ale zapewne osoby, które tutaj przebywają, wiedzą o moim pobycie i być może chcą teraz sprawdzić mój stan. Byłabym spokojniejsza gdyby nie to, że znów nie mam pojęcia o znajdujących się ze mną ludziach. Czy są po tej dobrej stronie, czy może chcą mnie do czegoś wykorzystać? 

Napinam mięśnie w momencie, gdy drzwi do pokoju otwierają się. Odruchowo na prześcieradle mocno zaciskam w pięści dłonie. Próbuję ukryć zdenerwowanie, ale wydaje mi się, że na twarzy mam je wymalowane. Zaciskam mocno szczękę. Moment oczekiwania na wejście nieznajomej osoby dłuży mi się niesamowicie bardzo i odnoszę wrażenie, że dla mnie jest to cała wieczność. Denerwuję się, gdy postać staje w drzwiach i jestem w stanie ujrzeć jedynie jej smukłą dłoń. Wnioskuję, że może jest to kobieta, choć nie wykluczam młodej dziewczyny, bądź chłopaka. 

Osoba w końcu wchodzi do pokoju i nie dziwi mnie, gdy mym oczom ukazuje się pani. Na twarzy jest bardzo ładna. Nieświadomie zazdroszczę jej urody, bo przy moim niezadbanym wyglądzie ona prezentuje się atrakcyjnie i zapewne mężczyźni się za nią oglądają. Czuję się zawstydzona i mam ochotę ukryć się, by nie musiała na mnie patrzeć i oceniać. Strasznie ciekawi mnie, co dzieje się w jej głowie i jakie myśli na mój temat u niej krążą. Kobieta chyba zauważa, że jest mi niezręcznie, ponieważ przerywa ciążącą między nami ciszę.

– Widzę, że w końcu się obudziłaś. Lekarz mówił, że musisz teraz dużo odpoczywać – wypowiada te słowa z delikatnym uśmiechem na twarzy.

Marszczę czoło. Jakaś obca osoba mnie dotykała? Czuję się jeszcze bardziej niezręcznie, niż przed chwilą. 

– Zrobiłam dla ciebie jedzenie, pomyślałam że będziesz głodna.

Nieznajoma podchodzi do mnie powolnym krokiem, a następnie stawia na stolik, znajdujący się obok łóżka, talerz z trzema naleśnikami, polanymi prawdopodobnie czekoladą oraz kubek ciepłego kakao. Na ich widok do mych ust nacieka ślina, nad którą nie jestem w stanie zapanować. Dopiero teraz czuję, jak bardzo jestem głodna i aż ściana mnie w żołądku.

– Dziękuję – udaje mi się wydukać.

Spoglądam nieufnie na kobietę. Nie mogę doszukać się w niej niczego niepokojącego, jednak w sercu nadal mam słowa pierwszej nieznajomej, jaką ujrzałam i która ostrzegła mnie przed ludźmi. Nie mogę nikomu ufać, a tutaj nikt nie pomaga bezinteresownie. A co jeśli to tylko pozory i za chwilą przyjdą goście, którzy wcześniej mnie porwali? Przecież ta kobieta może być z nimi w zmowie i jest nawet opcja, że dostanie nagrodę za wydanie mnie. Nie mogę jej zaufać, a tym bardziej nie mogę zostać tu dłużej, niż to koniecznie. 

– Gdzie jestem? – pytam, jeszcze zanim właścicielka domu decyduje się wyjść.

– Nic ci tutaj nie grozi. Musisz odpocząć – mówi melodyjnym głosem. – W moim domu możesz czuć się spokojna. 

Nie ufam jej. Coś mi mówi, że tylko się zgrywa i tak naprawdę ma jakiś cel, którego nie chce zdradzić. Wszystko mi podpowiada, że jak najszybciej powinnam stąd uciekać. 

Uśmiecham się, mam nadzieję że nie widać, że mój gest jest udawany. W każdym razie kobieta odpowiada mi tym samym, po czym wychodzi, życząc mi smacznego. Spoglądam nieufnie na jedzenie z podejrzeniem, że może jakaś substancja jest w nim zawarta, ale jestem tak bardzo głodna, że w końcu decyduję się wziąć pierwszy kęs. Naleśniki są tak smaczne, że jem je zbyt szybko i cieszę się, że nie mam obok obserwatora, który pomyślałby, że pochłaniam jedzenie jak jakieś zwierzę. Przez szybkość wykonywanej czynności dostaję czkawki, która utrudnia mi wypicie wciąż ciepłego kakao. 

Tępo spoglądam na pusty talerz i zastanawiam się, co powinnam dalej zrobić. Zważywszy na ryzyko nie chcę zostawać tu długo, ale z drugiej strony nie mam ze sobą nic, co ułatwiłoby mi przetrwanie. Przechodzi mi przez myśl, że mogłabym zabrać potrzebne rzeczy z tego domu, ale z drugiej strony kradzież nie jest czymś, po czym moje sumienie nie dałoby o sobie znać. Zapewne długo wypominałabym to sobie, ale tłumaczę, że jest to robione w dobrej wierze, a właścicielka domu niekoniecznie musi być dobra. Nadal nie chcę uwierzyć w to, że ktoś chce mi pomóc bezinteresownie. Momentalnie w pamięci przywołuję panią Emme, która właśnie to zrobiła, ale czy ta kobieta może być taka sama? Wprawdzie ugościła mnie, nakarmiła, a nawet zafundowała mi odwiedziny lekarza, o ile nie było to kłamstwem. Czy mogę jej zaufać? Czy w ogóle będę w stanie jej zaufać? Jeden błąd może kosztować mnie tak wiele.

Im dłużej spoglądam w talerz, a następnie na otaczające mnie ściany, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że tutaj nie pasuję. Jeżeli ktoś dobry chce mi pomóc to nawet wtedy jestem zbędnym ciężarem i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że powinnam stąd zniknąć. Jeżeli nieznajoma jest potencjalną wspólniczką mężczyzn, u których wcześniej przebywałam, muszę uciekać, zanim zjawią się, by znów mnie tam zabrać. Muszę jak najszybciej opuścić to miejsce, póki mam jeszcze czas na ucieczkę. 




sobota, 3 lipca 2021

Rozdział 8



Mrużę oczy z nadzieją, że uda mi się coś dostrzec. Nie mam pojęcia dokąd zmierzamy, jednak w tym momencie jest mi to obojętne. Z tyłu głowy cichy głos szepcze mi, że być może znajdziemy się zaraz w bezpieczniejszym miejscu i powoli zaczynam wierzyć, że tak faktycznie będzie. Pozostanie tutaj dłużej, niż to koniecznie, może nieść za sobą jedynie negatywne skutki. Nie wiadomo kto jest sprawcą zaistniałej sytuacji i jaki ma w tym wszystkim cel. Nikt nie powiedział, że ci ludzie nie mogą być tymi złymi.
Wsłuchuję się w przyspieszony i ciężki oddech mężczyzny, który ciągnie mnie w nieznanym kierunku. Przez chwilę myślę, czy nie lepszym rozwiązaniem byłaby próba wydostania się z jego uścisku i ucieczka, jednak z drugiej strony nic nie wiem o miejscu, w którym się znajduję. W chwili obecnej samotne przemieszczanie się po nim jest nieodpowiedzialne. Gdybym choć w małym stopniu znała to miejsce, miałabym większe szanse na opuszczenie budynku.

czwartek, 3 czerwca 2021

Rozdział 7



Pomieszczenie wypełnia jasność. Mocniej przyciskam plecy do ściany, jakby to miało spowodować, że nagle wtopię się w nią i nikt nie będzie w stanie mnie dostrzec. Głośne kroki zlewają się z odgłosem bicia mojego serca. Pragnę zniknąć. Tak bardzo boję się tego, co może za chwilę się wydarzyć. Nerwowo rozglądam się wokół, choć doskonale wiem, że nie znajdę żadnej drogi ucieczki. Mogę jedynie modlić się o to, by nikt mnie nie skrzywdził. Gdy przede mną zatrzymuje się trójka mężczyzn, nieświadomie wstrzymuję oddech. Serce staje mi w gardle. Nagle czuję się słaba i wydaje mi się, że nie jestem w stanie wykonać żadnej czynności, nawet najprostszej. Nie wiem jak długo stoją i przyglądają mi się, ale odnoszę wrażenie, że trwa to wieczność. Jestem przestraszona, a jednocześnie zła. Ogarnia mnie wściekłość, bo w chwili obecnej moje życie zależy tak naprawdę od obcych mi ludzi, a ja nawet nie wiem, co mnie czeka.

poniedziałek, 3 maja 2021

Rozdział 6

 


Słyszę jakieś głosy, jednak mam problem z tym, by je zrozumieć. Wciąż skupiam się, by otworzyć oczy, jednak promienie słońca utrudniają mi to. Po chwili nie muszę z tym walczyć, ponieważ ktoś zakłada mi coś na oczy. Widocznie tej osobie bardzo zależy na tym, bym nie miała żadnego pojęcia o okolicy, w której się znajduję. Czuję, jak ktoś łapie mnie pod pachami, a następnie podnosi. Wszystko mnie boli. Chciałabym poprosić, by ta osoba była delikatniejsza, jednak mam zaklejone usta. Ten ktoś przerzuca mnie sobie przez ramię. Traktuje mnie przy tym tak, jakbym była jakąś szmacianą lalką, z którą może zrobić co tylko zechce. Wypuszczam gwałtownie powietrze, gdy ramię mężczyzny boleśnie wbija się w mój brzuch. Nie mam nawet siły, by w jakiś sposób sprzeciwić się.

sobota, 3 kwietnia 2021

Rozdział 5

 


Zapada ciemność. Nie jestem nawet w stanie zobaczyć dłoni, którą mam przy twarzy. Delikatnie kładę rękę na drzwiach szafy, by lekko je uchylić. Chcę mieć choć minimalny podgląd na to, co będzie miało miejsce na zewnątrz. Muszę obserwować, co się dzieje, inaczej zwariuję. Delikatnie pcham drzwi, by zrobić małą szparkę, przez którą będę w stanie cokolwiek zobaczyć. Krzywię się, gdy skrzypią. Oczami wyobraźni widzę piorunujący wzrok pani Emmy, spoglądający w moją stronę. Gdy do mych uszu dochodzi dźwięk ciężkich kroków, momentalnie nieruchomieję. Boję się nawet oddychać, bo odnoszę wrażenie, że będzie mnie słychać i moja obecność zostanie zdradzona. Chcę cofnąć się w obawie, że ktoś nagle podejdzie i otworzy szafę, jednak dochodzę do wniosku, że lepiej będzie, gdy poprzestanę na staniu w miejscu. Nie mam pewności, czy mebel, w którym się znajduję, nie wyda podejrzanych dźwięków. W takim przypadku na pewno zwróciłabym na siebie uwagę, a raczej nie o to chodziło pani Emmie, gdy mnie tu ukryła.

środa, 3 marca 2021

Rozdział 4

 

Czuję przyjemne ciepło na twarzy. Początkowo nie przeszkadza mi ono, jednak po pewnym czasie zaczyna doskwierać. Odnoszę wrażenie, że pali mi twarz, więc przewracam się na brzuch. Otwieram zaspane oczy, a następnie przecieram je. Nie mam pojęcia jak długo spałam, jednak czuję się wypoczęta. Mrugam kilkukrotnie oczami. Zgarniam z czoła niesforne włosy i rozglądam się dookoła z myślą, że zobaczę staruszkę. Nie mogę jej jednak znaleźć. Nasłuchuję, czy aby na pewno nie krząta się gdzieś po domu, ale nic nie wskazuje na jej obecność.

środa, 3 lutego 2021

Rozdział 3


Chwytam za dłoń staruszki. Okazuje się być tak ciepła, jak się wcześniej spodziewałam. Ponadto jest bardzo delikatna. Po starszej osobie chyba powinno się snuć przekonanie, że ręka będzie należała raczej do szorstkich i nieprzyjemnych w dotyku, więc jestem pozytywnie zaskoczona. Z pomocą kobiety udaje mi się wstać. Czuję się trochę nieswojo, że to właśnie ona pomaga mi się podnieść. Role powinny być odwrócone. Cieszę się, że najwidoczniej nie jestem zbyt ciężka, skoro kobieta bez problemu ciągnie mnie w swoją stronę. Uśmiecham się do niej niepewnie, nawet nie mając pewności, czy widzi ten gest.

niedziela, 3 stycznia 2021

Rozdział 2


 
Oniemiała przyglądam się na pozór zwykłemu, aczkolwiek dla mnie pięknemu widokowi. Ścieżka przede mną idzie wzdłuż rzeki, na której wybudowany jest drewniany most. Dalej prowadzi do miasteczka, którego wielkość na oko jest mi ciężko określić. Na obrzeżach znajdują się pojedyncze budynki jednorodzinne, a im głębiej, tym jest ich coraz więcej. Powoli zachodzące słońce dodaje uroku miejscu. Jego promienie nadają piękny, pomarańczowy odcień krajobrazowi, a korony drzew wydają się dzięki temu jeszcze bardziej czerwone. Zdawać się może, że jedynie dachy domów pozostają w naturalnym, ciemnym odcieniu, bo ściany są jasne, przez co również przybierają kolor zbliżony do rdzawego. Chmury znajdujące się nad miasteczkiem idealnie kontrastują z nim. Jest to mieszanka żółci i pomarańczu, gdzieniegdzie z odcieniem pięknego różu i czerwieni. Idealnie zlewają się, nie pozostawiając między sobą żadnych widocznych krawędzi. Słońce w tym wszystkim przybiera kolor niemalże bieli. Wyróżniająca się biała kula dodaje temu wszystkiemu uroku.

czwartek, 3 grudnia 2020

Rozdział 1



Zaciskam mocno powieki. Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Boję się otworzyć oczy, tak bardzo boję się. Mam pustkę w głowie. Nie wiem dlaczego. Myśl, że nie jestem w stanie nic sobie przypomnieć, przeraża mnie. Serce bije mi jak oszalałe. Próbuję wsłuchać się w ten dźwięk. W ten sposób mam nadzieję, że ukoję nerwy. Ale to nie pomaga. Robi mi się słabo i chyba zaraz upadnę. Zaraz… ja chyba siedzę na ziemi. Głośno wypuszczam powietrze. Zaczynam się trząść. Czy to normalna reakcja mojego organizmu na zdenerwowanie? Nie pamiętam…

wtorek, 30 sierpnia 2016

Prolog



Jest ciemno, ale staram się nie zwracać na to uwagi, uparcie mrużąc oczy, by cokolwiek dostrzec. Wprawdzie już tutaj kiedyś byłam i z zamkniętymi oczami doszłabym do swojego celu, jednak było to tak dawno, że boję się, iż pomylę drogę. Dlatego też wolę widzieć, gdzie podążam.
Deszcz, który spada z gęstych chmur, utrudnia mi widok. Co chwila klnę pod nosem, kiedy moje stopy ślizgają się na mokrych liściach, a ja z trudem utrzymuję równowagę. Torba, którą mam przełożoną przez ramię, boleśnie uderza mnie o biodro. Raz mocno, innym razem słabo – wcale nie zdziwię się, jak będę miała siniaki.